Czasem po prostu wystarczy nie myśleć. Zająć się czymś, dać przestrzeń i czas a później spojrzeć z innej już całkiem perspektywy i zdumieć się jak bardzo nie widziało się tego, co oczywiste.
Spokój powrócił.
Wyjeżdżam.
Wszystko jest na swoim miejscu.
poniedziałek, 22 października 2012
środa, 17 października 2012
...
Ten pociąg nie pojedzie jeśli ty w nim nie będziesz...
Czas przemyśleń. Oraz drastycznych cięć i zmian.
Cholernie mi ciężko...
Czas przemyśleń. Oraz drastycznych cięć i zmian.
Cholernie mi ciężko...
piątek, 12 października 2012
pomiędzy...
Jak długo można tak trwać?
Moja pokuta miała liczyć sobie lat siedem. Biblijnie jakoś, ale ma to uzasadnienie w rzeczywistości. Siódmy rok niedługo dobiegnie do połowy.
To co? Mogę nieśmiało zacząć być szczęśliwa???
Moja pokuta miała liczyć sobie lat siedem. Biblijnie jakoś, ale ma to uzasadnienie w rzeczywistości. Siódmy rok niedługo dobiegnie do połowy.
To co? Mogę nieśmiało zacząć być szczęśliwa???
czwartek, 11 października 2012
och...
Ileż razy w ciągu jednego dnia można zerkać na wyświetlacz telefonu? Analizować, rozpatrywać, zastanawiać się, trwać...
Czy tylko ja tak mam, że wraz z nadejściem chłodów rozmywam się i blaknę? Przestaję wiedzieć co ważne a co nie, zatracam się w szarościach, niknę, cichnę, kurczę się, prawie mnie nie ma. I trwam tak sobie przez chłody listopadowe i mokry grudzień, by gdzieś tam na przednówku resztką sił doczołgać do pierwszych promieni i wypuścić nowe pędy - malutkie, bledziutkie i nagle nie wiadomo skąd bujne i dorodne, oszałamiające aż do zawrotu głowy.
Tymczasem marzę o srebrzystych przymrozkach, promieniach prześlizgujących się ukradkiem po rudościach, czerwieniach, brązach i złocie. Chce mi się, żeby jesień hojnie rozrzuciła to, co wiosna i lato skrzętnie upchnęły na gorsze czasy. Niechby to nawet był gest pożegnalny, kobiety spłukanej do cna, ale wciąż z fantazją i brawurą. Po nas choćby potop!
Za oknem fiolet, we mnie perłowość.
Niech ktoś podrzuci trochę czerwieni...
Czy tylko ja tak mam, że wraz z nadejściem chłodów rozmywam się i blaknę? Przestaję wiedzieć co ważne a co nie, zatracam się w szarościach, niknę, cichnę, kurczę się, prawie mnie nie ma. I trwam tak sobie przez chłody listopadowe i mokry grudzień, by gdzieś tam na przednówku resztką sił doczołgać do pierwszych promieni i wypuścić nowe pędy - malutkie, bledziutkie i nagle nie wiadomo skąd bujne i dorodne, oszałamiające aż do zawrotu głowy.
Tymczasem marzę o srebrzystych przymrozkach, promieniach prześlizgujących się ukradkiem po rudościach, czerwieniach, brązach i złocie. Chce mi się, żeby jesień hojnie rozrzuciła to, co wiosna i lato skrzętnie upchnęły na gorsze czasy. Niechby to nawet był gest pożegnalny, kobiety spłukanej do cna, ale wciąż z fantazją i brawurą. Po nas choćby potop!
Za oknem fiolet, we mnie perłowość.
Niech ktoś podrzuci trochę czerwieni...
środa, 10 października 2012
lecieć? nie lecieć?
Najbliższy weekend mam spędzić w Sztokholmie. I naprawdę cieszyłam się na ten wyjazd. Ale chyba deszcz za oknem, ciągły ból głowy i całkiem spora dawka niepokoju skutecznie zabiły we mnie radość i chęć na ruszanie się z domu.
Mam własną wizję na te dni. Koc, książka, kubek z herbatą, jakiś film w odtwarzaczu i rozmowy do północy. Szansa na realizację niezbyt duża, więc pewnie zobaczę to piękne miasto i być może nawet w zachwyt wpadnę. Jakoś paradoksalnie im cieplej mi w życiu, tym bardziej na północ mnie gna. Osobiście uważam, że to w celu zamrożenia tego, co nieśmiało zaczęło gdzieś tam sobie kiełkować. Teoria tyleż głupia, co prawdopodobna. W końcu równowaga oznacza wyważone emocje. A może...
Ryzykować?
Ryzykować.
Potworny tchórz ze mnie :(
No to kilka widoczków z Norwegii.
Prawda, że uroczo?
Mam własną wizję na te dni. Koc, książka, kubek z herbatą, jakiś film w odtwarzaczu i rozmowy do północy. Szansa na realizację niezbyt duża, więc pewnie zobaczę to piękne miasto i być może nawet w zachwyt wpadnę. Jakoś paradoksalnie im cieplej mi w życiu, tym bardziej na północ mnie gna. Osobiście uważam, że to w celu zamrożenia tego, co nieśmiało zaczęło gdzieś tam sobie kiełkować. Teoria tyleż głupia, co prawdopodobna. W końcu równowaga oznacza wyważone emocje. A może...
Ryzykować?
Ryzykować.
Potworny tchórz ze mnie :(
No to kilka widoczków z Norwegii.
Prawda, że uroczo?
Subskrybuj:
Posty (Atom)