Pewnie ostatnie takie w tym roku, ciepłe, słoneczne, leniwe. Wracam w październiku i nawet jeśli będzie wtedy słońce, to powietrze będzie zupełnie inne, rześkie i przesycone dymem. Tymczasem zaliczyłam błogie popołudnie na plaży, morze szumiało uspokajająco, fale głaskały piasek, gdzieś w oddali biegały dwa psy, nawet kot z czerwoną obróżką się przytrafił. W takich chwilach myślę sobie, że mieszkam w najpiękniejszym miejscu na ziemi i że jestem niesamowitą szczęściarą. Chłonę to szczęście, najchętniej zapakowałabym je w małe słoiczki, żeby zimą wyjadać łyżeczką tak, jak malinowe konfitury.
ładne fotki w ładnych kolorach!
OdpowiedzUsuń:)..'a jednak szkoda lata'..
OdpowiedzUsuńPieknie! Udanego wypoczynku!
OdpowiedzUsuńGretka,żeby sie tak dało-szczęśliwe chwile do słoiczka:)
OdpowiedzUsuńAnonimie, one takie wakacyjne ( te kolory, znaczy się ) :)
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, ale jeszcze nie teraz. Listopad to będzie opcja tęsknienia do tych ciepłych dni.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agato, jak tylko wrócę, to podzielę się wrażeniami.
OdpowiedzUsuńKejzi, byłoby cudownie :) Na chandrę otwierałoby się taki słoik, wyjadało palcami zawartość i już... po smutkach.
OdpowiedzUsuńZdjęcia Twoje, wyglądaja jak z perspektywy pomniejszonego do malutkich rozmiarów człowieka!
OdpowiedzUsuńoczami ludzika...
to pierwsze zdjęcie piękne jest, klif piaskowy powala mnie na kolana! pozdrawiam i bardzo cieszę się, że kiedyś spędziłam nad Bałtykiem kilka dni maja- tylko wtedy nic nie zakłóca jego piękna.
OdpowiedzUsuńCzasem czuję się jak taki ludzik, chętnie spróbowałabym jak to jest oglądać świat z malutkiej perspektywy.
OdpowiedzUsuńLidko, jeśli przyjdzie Ci ochota na powtórkę, to zapraszam.
OdpowiedzUsuńGreto, czuję się więc zaproszona ;) dzięki, może kiedyś faktycznie spotkamy się... kto wie? A nie wybierasz się na Podhale czasami???
OdpowiedzUsuńTo ja się cieszę, że czujesz się zaproszona :) Teraz tylko czekam na realizację. Na Podhale to chyba dopiero wiosną zawitam. Dam znać, jakby co :)
OdpowiedzUsuń