Za oknem szaleje wiatr. Najczęściej lubię w takie wieczory usiąść z kubkiem herbaty nad książką, otulona ciepłym szalem słuchać muzyki, myśleć, marzyć. Dziś jednak nie potrafię znaleźć spokoju, coś mną targa, czuję się jakbym była zamknięta w klatce i nie mogła się wydostać. Chodzę z kąta w kąt, szarpię się, próbuję coś robić, przerywam, wracam, znowu zaczynam, rzucam, za chwilę oszaleję. Nie mogłabym być liściem unoszonym powiewem wiatru. A może właśnie bym mogła...?
może spacer by pomógł?
OdpowiedzUsuńistne szaleństwo sztormowe u Ciebie! dobrze, ze wyjechałaś na weekend :)
OdpowiedzUsuńOoo..., na spacer nie było wczoraj szans. Ale dziś już lepiej :)
OdpowiedzUsuńDobrze Lidko, naprawdę dobrze mi to zrobiło :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjęcie:) to liść fikusa??M
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, leżał sobie i się podobał ;)
OdpowiedzUsuńbyle zefirek łatwo nim nie targnie - przynajmniej tak wygląda;) a Tobie własnie zefirków życzę..by jedynie muskały..a nie targały..już więcej:) buziole mocne!
OdpowiedzUsuńLubię wiatr
OdpowiedzUsuńBuziaki! Hmmm... on leżał w takim upale, że zefirek to by mu się przydał :)
OdpowiedzUsuńEmko, ja czasem lubię, czasem nie. Ot, kobieca natura :)
OdpowiedzUsuń