piątek, 30 lipca 2010

Lato w mieście

Lubię ten czas, kiedy większość ludzi wyjeżdża z miasta. Nagrzane uliczki są opustoszałe, na schodach kamienic wygrzewają się psy, leniwe tak, że nawet nie patrzą na przypadkowego przechodnia, czasem w oddali przemknie kot a ludzie, jeśli w ogóle się ich spotyka, trwają w dziwnym letargu, jakimś półśnie. Miasto ożywa wieczorem i to już jest zupełnie inna opowieść. Ale te nagrzane popołudnia, z ich ciszą i spokojem potrafią mnie ogrzać nawet w środku zimy.



4 komentarze:

  1. ..i pozwalają odtajać temu, co gleboko zmrożone tętni we mnie spowite melancolią...:)
    Doris.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano... melancholia to taki wspóltowarzysz na dobre i na złe.

    OdpowiedzUsuń
  3. u nas miasto śpi poza sezonami, teraz pełno kolorowych tłumów i powiem szczerze, że ja to lubię :))) uciszy się wszystko w pażdzierniku gdzy znikna już studenci i zabłakani emeryci - bedzie sennie aż do grudnia... pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja miejscowość, ta w której mieszkam, ma tak samo. Ale ja uciekam z niej do pobliskiego miasta i delektuję się ciszą.

    OdpowiedzUsuń