Zdjęcia zgrane, jeszcze cieplutkie, nawet nie bardzo miałam czas, żeby je obejrzeć. Niby wróciłam, ale pod powiekami wciąż obrazy z wyjazdu. Dziś smaki Turcji.
Owoce słodkie i pachnące. Wszystkie smaki, kolory, konsystencje. Świeże, suszone, smażone. Pasty, soki, przeciery. Możliwości wyboru nieograniczone. Czasem łatwiej jest nie kupić niż zdecydować się na kilka tylko sztuk.
Przyprawy. Kiedy zamykam oczy czuję zapach Bazaru Egipskiego i cierpki smak oliwek na języku. Otwieram słoik i... to jednak nie to samo. Na pocieszenie sypię kardamon do kawy.
Czaj. W małych szklaneczkach, z dużą dawką cukru. Fantastyczny na upały i zmęczenie. Najbardziej lubiłam przysiadać na szklaneczkę herbaty w małych tureckich lokalach, wprost na ulicy. Obowiązkowo takich, w których widać tubylców.
A do herbaty coś słodkiego. Najlepiej moja ukochana baklawa. Najwspanialszy przysmak świata.
A gdyby ktoś był głodny to zawsze można zjeść kanapkę z rybą i warzywami lub małże. Obie rzeczy najlepiej konsumować na targu rybnym w okolicach mostu Galata. Roztaczający się stamtąd widok na Bosfor i Nowy Meczet dopełnia całości.
To na dobry początek. Prawda, że smaczne?
może ja jestem Turczynką z poprzedniego wcielenia? Zawsze na upały tylko mocną gorącą herbatę piję :) a tak poza tym nie jadłam jeszcze sniadania i strasznie mnie teraz ssie :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, zdjęcia super!!!
:)mmm-mniam! nie tyleż smaczne co promieniejace cieplem...aż mgły opadły..sobie ze wstydu, że takie w zimną szarość spowite okrutnie..
OdpowiedzUsuńbuziaki:)
Bardzo, bardzo! Jako, że jestem czasowo na prozdrowotnej diecie, to sycę tylko oczy i cieszę się wspomnieniem smaku baklavy :)
OdpowiedzUsuńCześć Lidko z tureckimi korzeniami ;) chwilowo popijam zimną niestety herbatę, ale marzę o gorącej i o kawałku słodkości. Mam nadzieję, że głód zaspokoiłaś, bardzo niezdrowe takie ssanie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMgły trza pogonić :) chociaż urokliwe czasem bardzo. A niektóre ze spacjałów to smaczne, oj smaczne :)
OdpowiedzUsuńWitaj Czaro :) współczuję diety, chyba nie potrafiłabym wytrzymać, łasuch ze mnie straszny.
OdpowiedzUsuńmmm, wydają się tak na wyciągnięcie ręki... foty super, prosiłaś o zgodę, czy tak od razu?
OdpowiedzUsuńmoje wakacje extra, tylko za krótko i za mało ciepełka. no ale w końcu już jesień... no i za to najadłam się fig prosto w drzewa i mam niedosyt! pycha!
spotkanie jak najbardziej wskazane! :)
pozdrawiam allicja
Mniam :) Orgia po prostu- kolorów,co widać, a pewnie i smaków i zapachów. Chyba któreś z Twoich zdjęć wrzucę na tapetę ( po uprzednim pozwoleństwie ;) W sam raz na słotne zimne dni. Buźka :) Aga
OdpowiedzUsuńJak Ty mogłaś mi to zrobić??? Jeszcze kilka godzin nie będę miała dostepu do sklepu z bakaliami....
OdpowiedzUsuńgretko! pysznie tu, czyli wyprawa pyszna była :) jak znajdziesz chwilkę to daj znać, jakiegos mailika skrobnij, usciski!!!!!!
OdpowiedzUsuńAla, ja też wcinałam figi z drzewa, w końcu nazwa bloga zobowiązuje :) A foty robiłam różnie, czasem prosiłam o pozwolenie, czasem robiłam bez, jakoś intuicyjnie wyczuwałam kiedy jest potrzeba zgody.
OdpowiedzUsuńZdjęcie chętnie udostępnię, powiedz tylko Aga, któe, to Ci podeślę w oryginalnym rozmiarze. Ja wciąż naładowana energią powakacyjną, oby jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńToia, przepraszam :))) nie sądziłam, że to zadziała aż tak :)
OdpowiedzUsuńDalio, skrobnę coś i może nawet jakoś wybiorę się w Twoje strony. Ale to mailowo się umówimy.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!! Zdolna jesteś! pozdrowienia zasylam cieplutkie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Czarodziejko :) Ja też pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń