Po przyjeździe do Istambułu daliśmy sobie czas na wsiąknięcie w atmosferę miasta. Na pierwszy ogień poszły więc nie zabytki i meczety, ale ulice, skwery, bazary. Natłok wrażeń tak olbrzymi, że trzeba dłuższej chwili, żeby to przyswoić. Najlepiej iść z nurtem, z ciekawością oczekując, co nam przyniesie. Miasto potrafi zrewanżować się za tę cierpliwość. Nagle okazuje się, że czujemy się swojsko i intuicyjnie wiemy gdzie należy skręcić i jak poruszać się w labiryncie uliczek.
Spacerując po Istambule czułam się często jak odkrywca, skarby kryły się wszędzie, należało tylko mieć otwarte oczy i uszy i nie bać się zejść z turystycznych szlaków. Bałam się, że miasto nie wytrzyma porównania z Damaszkiem, okazało się jednak, że jest godnym przeciwnikiem. I chociaż Damaszek, głównie za sprawą swych mieszkańców, wciąż jest dla mnie numerem jeden, to Istambuł dzielnie dotrzymuje mu kroku.
Zapraszam zatem na przechadzkę:
W okolicach cieśniny Bosfor i mostu Galata - tu się łowi ryby,
które następnie grilluje się do apetycznych kanapek.
Dla chętnych flaga Turcji.
A po zakupach na Bazarze Egipskim chwila odpoczynku,
można też posilić się pysznie słodkim i soczystym melonem,
lub jeśli ktoś woli - kebabem.
Zastanowić się nad życiem, lub kolejną parą butów.
A później to już tylko spacerować,
aż do wieczora, po to, żeby wraz z nadejściem zmroku zasiąść w jednej z bardzo licznych knajpek i powoli sącząc herbatę rozkoszować się tym niezywkłym miejscem.
śliczne zdjęcia Ania!!!Marek
OdpowiedzUsuńZwiedzam z Tobą świat :) Sagio
OdpowiedzUsuńPiekny bez dwoch zdan!
OdpowiedzUsuńPtaszaczku w sprawie konkretów zadzwonię do Cię jak tylko się wyartykuują konkretnie:) tymczasem z przyjemnością spacerują z Tobą po Oriencie..sobie.
OdpowiedzUsuńAle z bliska lepiej wygląda, prawda? :)
OdpowiedzUsuńSagio, zapraszam :) Będzie miło podróżować w Twoim towarzystwie.
OdpowiedzUsuńAgato, zapraszam zatem na kolejną dawkę zdjęć, najpiękniejsze dopiero przed nami.
OdpowiedzUsuńDorisku, to ja czekam. A zapytuję, bo w firmie mej jest niestety plan urlopowy i... sama rozumiesz.
OdpowiedzUsuńgacie na sznurkach i czarczafy przy butach (czytaj z ruchu moich ust:mają być szpilki!) - cymes!
OdpowiedzUsuńZatknęło mnie, więc tylko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLidko, te czarczafy strasznie trudno było uchwycić :)
OdpowiedzUsuńToia, a dlaczego? też pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńurokliwość
OdpowiedzUsuńświetnie napisałaś, do tego cudne fotki, ech, aż chciałoby się tam być...
OdpowiedzUsuńallicja
Aaaaa... :) Toia, to odnośnie Twojego komentarza, teraz już rozumiem :)
OdpowiedzUsuńAllicja, fajnie mi się wspomina, miło, że komuś dobrze się to czyta i ogląda.
OdpowiedzUsuń