poniedziałek, 28 maja 2012

Moje ulubione

Najbardziej lubię ten czas, kiedy włoski dzień powoli odchodzi w przeszłość. Już nic nie trzeba, można przestać być turystą, pozbyć się wyrzutów sumienia, że jeszcze jeden kościół, jeszcze jedno muzeum, jeszcze jeden zaułek, jeszcze jedna piazza...

Wystarczy po prostu usiąść i być.





4 komentarze:

  1. :) skraje chodników..są do siadania..ehhhhhh..

    OdpowiedzUsuń
  2. byłam tam tylko raz... ale chciałabym częściej.... to moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olka, ja mam umowę z soba, że raz na dwa lata tam będę :) to był czwarty raz.

    OdpowiedzUsuń