sobota, 29 grudnia 2012

czego by tu...???

Kochani,
miłości Wam życzę na nadchodzący rok. Żeby miała siłę przebić się przez najbardziej nawet zamknięte drzwi.
Ja sama zamierzam przywieźć sobie pingwina i przelać na niego wszystkie gorące uczucia ;) Tymczasem idę główkować w co przyoblec me boskie ciało, żeby wyglądać jak kobieta pierwotna a nie tania podróbka Wilmy Flinston. Ma ktoś pomysł?


środa, 19 grudnia 2012

zimowo :)

Chwilowo nie jestem w stanie myśleć o czymkolwiek innym. No może jeszcze o czytniku e-booków, który zamierzam wyszperać pod choinką. Ale generalnie jest zima, są słodycze :)




sobota, 15 grudnia 2012

Mekong, czyli Laos once again

Laos był nadprogramowy. Tajlandia przywitała nas powodzią, w związku z czym trzeba było poszukać alternatywnej drogi z północy na południe i padło na Mekong. Oraz Korat - najbardziej ekstremalne miejsce w całym Taju :) Gdyby nie wielka woda, podążałybyśmy utartymi, turystycznymi szlakami. Tymczasem udało nam się zobaczyć kawałek świata nie tyle ukrytego przed podróżującymi, co niechętnie przez nich odwiedzanego. Autentycznego. Fascynującego. Aczkolwiek nieco zbyt przytłaczającego momentami. Ale dziś będzie o tym kawałku, który jest dostępny i chętnie eksplorowany.
Jeszcze raz Laos.











 
 

piątek, 14 grudnia 2012

być jak... James Bond

Dotarłyśmy na Ko Tapu, zwaną wyspą Jamesa Bonda. Kto Bonda lubi wie dlaczego, kto się z nim nie zaprzyjaźnił niech sobie wygoogla. Przez większą część tego dnia trwała potężna, azjatycka ulewa. Jedyna przez cały miesiąc. Można wybaczyć. Zdjęć niezbyt dużo, bo bałam się, że aparat nie przetrwa starcia z deszczem. Ale jakoś dał radę. Ja też.






 




czwartek, 13 grudnia 2012