czwartek, 31 marca 2011

Każda wiosna budzi nadzieję




dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły

- H. Poświatowska ( fragm. )


czwartek, 10 marca 2011

Roma

Chwyciła mnie kilka dni temu i za nic w świecie nie chce odpuścić. Tęsknota za najpiękniejszym miastem świata. Takim, z którym łączą mi się tylko dobre wspomnienia. Gdzie wszystko jest piękne - ludzie, budynki, uliczki, nawet tłok. Odrapane kamienice nigdzie nie są tak urocze jak tutaj. Po starej dzielnicy żydowskiej i Zatybrzu mogłabym chodzić bez końca przysiadając tylko tu lub ówdzie na pyszne espresso. To tutaj dzieci grają w piłkę na dziedzińcach kościołów, starsi mężczyźni siedzą przy stolikach trattorii z gazetą lub nad szachami a kobiety przekrzykują uliczny gwar siedząc w cieniu bram lub stojąc w oknie. To tutaj mam poczucie, że jestem absolutnie na właściwym miejscu.
Pierwszy pobyt w Rzymie to oczywiście zwiedzanie, przy kolejnym można już spokojnie zanurzyć się w plątaninę uliczek i iść gdzie nas oczy poniosą. Z gwarancją, że zawsze trafimy na coś ciekawego. Niech przewodnikiem będzie jedynie nasza zachcianka. Nie spieszmy się, zanurzmy w rzymską esencję, pozwólmy miastu zawładnąć naszym sercem. Ale ostrożnie, ta miłość grozi powikłaniami. Strasznie się tęskni.





















wtorek, 8 marca 2011

Być kobietą, być kobietą...

Stała na tarasie i zachłannie łykała rześkie powietrze. Za wszelką cenę próbowała uspokoić krążące myśli, te złe ptaki, które przelatywały ze świstem, nawoływały się, wysokim piskiem doprowadzały na skraj szaleństwa. Miała wrażenie, że jest ich coraz więcej i więcej, atakowały ze wszystkich stron, nie dawały wytchnienia, gotowe zadziobać jeśli tylko na chwilę ustanie w walce z nimi. Próbowała złapać się czegokolwiek, na oślep szukała krawędzi, która ją przytrzyma i nie pozwoli na lot w dół. Nie umiała płakać, przestać myśleć, żyć.

*****

- Boję się pokazać ludziom - zwierzyła się przyjacielowi.
Wściekł się na nią.
- Co cię obchodzą ludzie? - krzyczał. - Przecież nie zrobiłaś niczego złego.
Nie rozumiał. Jest mężczyzną.

*****

Od samego początku wiedziała, że będzie oceniana. Zła żona, zła matka, zła kobieta. Powinna tłumaczyć, pokornie znosić dobre rady, uznać wyższość pouczających. Często czuła ich spojrzenia, te jęzory oblizujące każdy kawałek jej ciała, życia, istnienia. Przywierały, chropowate, brudne, śmierdzące. Brzydziła się, uciekała, otrząsała, broniła przed nimi na wszelkie możliwe sposoby. A one wciskały się wszędzie, świdrowały, mlaskały, szarpały, jakby chciały ją rozczłonkować, roznieść, sprawić, że przestanie istnieć.
Obrosła więc w kolce. Tylko one pomagały. Jęzory raniły się, wycofywały, rzucały jedynie ukradkowe spojrzenia. Trzymały się w bezpiecznej oddali.

*****

Długo trwało zanim sama poczuła, że ma prawo. Może żyć, jak chce. Nie musi się z tego tłumaczyć. Jest szczęśliwa. Tyle, że o tym szczęściu nie mówi już głośno. Na wszelki wypadek nosi czerwoną kokardkę. Przeciw złym spojrzeniom. Póki co działa.




Wszystkim kobietom życzę odwagi w byciu sobą. Żyjmy tak, jak chcemy i nie dajmy się wepchnąć w niczyje oczekiwania.
Uśmiecham się do Was szeroko :)




piątek, 4 marca 2011

Wyprawy

Coraz bardziej tęsknię do drogi, spania na lotnisku, obskurnych hotelików, małych knajpek z egzotycznymi potrawami, całkowitego oderwania od normalności i codzienności. Każda komórka krzyczy "pakuj się i wyjeżdżaj!!!" i w zasadzie sama nie wiem na co czekam.
Póki co eksploruję obszary, które kiedyś były mi bliskie a później straciłam z nimi kontakt. Eksperymentuję też z fotkami, przynajmniej tyle, takie wyprawy-niewyprawy w nowe tereny. A plecak mruga do mnie z szafy i wciąż śnią mi się bananowe gaje i pokryte kurzem polne drogi.

Tymczasem wycieczka poniekąd muzyczna.





czwartek, 3 marca 2011

Horyzont

Linia.
Sznureczek taki. Cieniutki.
Pomiędzy spokojem a pożądaniem.
Wyobraźnią a zwątpieniem.
Mną a Tobą.
Takimi tam.
Lubię się w niego wpatrywać.