piątek, 12 października 2012

pomiędzy...

Jak długo można tak trwać?

Moja pokuta miała liczyć sobie lat siedem. Biblijnie jakoś, ale ma to uzasadnienie w rzeczywistości. Siódmy rok niedługo dobiegnie do połowy.

To co? Mogę nieśmiało zacząć być szczęśliwa???


4 komentarze:

  1. aż głupio coś napisać, ale ... przecież wiesz , znasz odpowiedź, przynajmniej moją :)Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. na pewno nie trwac jak "nic":) bo "nic nie moze wiecznie trwac" przecież.. poza chyba sama wiecznoscia, ale kto ja tam sprawdzic szanse ma?:) a ja to tak mysle sobie, ze albo smialo albo wcale! co to za szczescie na pol gwizdka i z niedowierzaniem?? w plucka wiater prosze nabarac, skrzydel nie bac sie rozwinac i z wiarą.. z wiarą, bo tych gor nie przeniesiesz inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, wychodziło mi przez kilka dni, że jednak nie... Ale zebrałam się, tupnęłam nogą i powiedziałam "a właśnie, że tak!". Trzymać się tego zamierzam.

    OdpowiedzUsuń