poniedziałek, 12 listopada 2012

pieczone kasztany

W zasadzie to mi nie smakowały kiedy po raz pierwszy po nie sięgnęłam. Ale później... ooo, później to była już zupełnie inna historia...




6 komentarzy:

  1. Chętnie, ale już nie dzisiaj. Ja mam w ogóle mnóóóóóóóstwo opowieści skrzętnie poupychanych w zakamarkach pamięci. Mam nadzieję, że zima to będzie dobry czas na ich uzewnętrznienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja zagustowałam w nich od pierwszego razu :) czekam więc na te wydobywane opowieści :))) ostatnie zdjęcie jest super!

    OdpowiedzUsuń
  3. jaaaaki klimacik..na story niejedna nie dwie..cudenka fotki..tez czekam na 'wydobycie ich z zakamrkow'

    OdpowiedzUsuń
  4. Gwiezdna, ile ja bym dała za taką tutkę z kasztanami... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie jedynie poopowiadam za pomocą fotek, na cokolwiek innego wciąż czasu brak :(

    OdpowiedzUsuń