czwartek, 12 sierpnia 2010

Nie cierpię Photoshopa

Nie tylko dlatego, że wciąż jest mi trudno w nim się poruszać, ale także, a w zasadzie głównie dlatego, że obserwuję ostatnio masę zdjęć podrasowanych tak, że trudno w nich dostrzec to, co było punktem wyjścia. Nie lubię takiej fotografii, nie zgadzam się nawet na to, by nazywać to fotografią. Dla mnie to grafika komuterowa, może mi się nawet podobać, ale z fotografią ma niewiele wspólnego. Tymczasem, jakby na złość, uczę się obsługiwać PS. W dzisiejszych czasach to niezbędne narzędzie pracy. Wmawiam sobie, że po to się uczę, żeby umieć z niego korzystać tak, by nie było tego widać na zdjęciach. No jakoś się muszę pocieszać, prawda?

Jako, że jestem chwilowo uziemiona i nijak nie mogę wyrwać się w plener, podrzucam coś z archiwów jesiennych. Oto nadmorska, powakacyjna laba...



No dobrze, chyba mnie wciągnęło... Ale dalej twierdzę, że zdjęcie powinno wyglądać jak zdjęcie ( ot, mądrość ) a nie jak wytwór rodem z matrixa. Tymczasem, dla porównania, fotka po edycji:


Idealnie nie jest, ale... będzie :) obiecuję.

10 komentarzy:

  1. tej edycji nadal niewiele, więc luz:) ladydrzwi

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej edycji to ja się będę uczyć i uczyć... Już wiem po co było mi potrzebne zwolnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostaw PSa
    Oryginały wychodzą ci znacznie lepiej :)

    Bjacek

    OdpowiedzUsuń
  4. he- to jesteśmy dwie, takie co nie lubią PS:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez jestem za oryginałem, szybko zdrowiej

    OdpowiedzUsuń
  6. więcej optymizmu Mała, jestes naprawdę dobra...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochani, nie lubiący PS :) Wezmę Wasze rady do serca, ale ponieważ obsługę programu i tak muszę znać, więc męczę się i męczę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Stasiu, dziękuję za życzenia zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jacku, miło Cię tu widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimie :) tylko podziękować mogę za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń