piątek, 11 stycznia 2013

pod światło


Pytają mnie czasem ludzie jak to jest przeżyć własną śmierć? Rozsypać się a później poskładać i funkcjonować dobrze, może nawet lepiej niż kiedyś.

Nie wiem. Nie pamiętam innego życia. Tego wcześniejszego, z normalnymi powrotami do domu, z tęsknotą za drugim człowiekiem, z obiadami, kolacjami, wspólnym czytaniem przed zaśnięciem, drugą szczoteczką w kubku, złością na spóźnienia, zrzędzeniem na papierosy, z chęcią dzielenia się światem, obrazami, myślami, wszystkim. Podobno byliśmy jednością. Nie pamiętam.

Jeśli ktoś jest szczególnie dociekliwy, to zdarza się, że decyduję się na wysiłek. Wyciągam z głębin fragmenty czegoś, co podobno było moim życiem a nawet nie jestem pewna czy rzeczywiście jest moją przeszłością. Wszystkie kanciaste, nieforemne, nie pasujące do siebie kawałki układanki. Oblepione mazią, którą trochę zeskrobuję a trochę udaję, że jej nie ma. Czasy, kiedy próbowałam ją zedrzeć, trąc aż do krwi pod paznokciami, odeszły. Może nigdy ich nie było? Bywa też tak, że coś wyrwie mi się samoistnie, bez zastanowienia, ot anegdota taka i dopiero po chwili świdruje mi w umyśle, że to moje życie, to je właśnie opowiadam. Za każdym razem mnie to dziwi.

Buduję swoją przeszłość od siedmiu lat. I wciąż nie wiem jaka jest. Zupełnie jakbym patrzyła pod światło i widziała jedynie niewyraźne kontury. Nic, czego można się uchwycić.
 

5 komentarzy:

  1. "Kto szabelką wojuje od szabelki ginie"- mówi przysłowie, a to wielka mądrość narodu. Los lubi się mścić bo chyba nikt nie zbudował szczęścia na nieszczęściu innych/innej. Trochę złośliwie? Trochę. Ile więc trzeba odpokutować? Może właśnie te 7 biblijnych lat, a może dłużej???
    Ale szczerze (naprawdę!!!) życzę miłości. Oby tylko następny ON nie należał już do innej...
    ______________________
    Kobieta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto,
    wiele z moich wpisów tutaj to tylko luźne kawałki poskładanych losów moich, innych, czasem bliskich, czasem dalekich, czasem zasłyszanych. Czasem są to notatki sprzed kilku lat, coś tam dodane, ot fikcja trochę. Kiedyś pisałam w innym miejscu, teraz tutaj. Kiedyś więcej, teraz mniej. Lubię bawić się słowem tak samo jak obrazami. Nie zamierzam się z niczego tłumaczyć, każdy ma swoją wersję wydarzeń, przyzwyczaiłam się, że inni znają moje życie lepiej niż swoje. Kto jest bez winy... itd.
    Te, które znają mnie dłużej, wiedzą że już od jakiegoś czasu mam spokój w życiu. I szczęście. I całkiem sporo miłości :) Ale za życzenia dziękuję. W sumie chyba wzajemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem czy lubię... w swoim zyciu chyba nie. Lubię ostrość, jasne, klarowne sytuacje. Za dużo fałszu było kiedyś. Ale w naturze, zdjęciach, leniwych dniach - lubię bardzo :)

      Usuń
    2. ja tam czasem lubie zmruzyc oko;) zdjecia pod swiatlo uwielbiam wrecz, ale nadmiernego zniewyrazniania..takiego z tlem cynizmu w sobie nie znosze.

      Usuń