sobota, 9 marca 2013

a może lody???

Zawsze wydawało mi się, że jestem zamrzlakiem, takim co to tylko słońce, kolory, upał, sukienki na ramiączkach, ozłocona skóra i inne takie dyrdymały, o których śnię w środku zimy. Tymczasem od kiedy zobaczyłam te wielkie pływające bezy, jęzory spływające ze stoków i próbowałam policzyć ileż to odcieni ma biel, jestem gotowa spakować się w kilka sekund i wyruszyć na Antarktydę. Jest to teraz, obok Islandii, moje wielkie podróżnicze marzenie. Niestety odległe. Fizycznie, czasowo i przede wszystkim finansowo.
Czy wiecie dlaczego niektóre pływające kawały lodu są takie niebieskie? Albo dlaczego lód ten dodany do drinków wywołuje małą kanonadę? Pięknie pisze o tym Wajrak. Niestety ten świat kurczy się tak szybko, że za kilkadziesiąt lat może już nie być czego oglądać. Dlatego zaczynam odkładać na oddzielną kupkę dolary i obiecuję sobie, że tam popłynę. Może nie za rok, pewnie nie za dwa, ale za 3-4 już może tak.
 

















 

3 komentarze: