wtorek, 8 lutego 2011

Jak u Hitchcocka

Cóż tu więcej pisać?


13 komentarzy:

  1. Jak ja się tego filmu bałam...
    A zdjęcie piękne :) Dzisiaj się już nie boję ;)
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się bałam :) Mew nie lubię, czasem faktycznie atakują. Ale dzisiaj to ja je zaatakowałam, stąd to ujęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Mewy w liczbie mnogiej wyzwalają we mnie pierwotny instynkt do ucieczki:D jakoś tak;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agato, tak tylko troszeczkę... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo... Sydonio, to nad morzem nie mogłabyś mieszkać, bo tu ich jednak cała banda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no faktycznie, ale mnie nie przeraza, podoba mi się:-)

    Buziak Gretuś ;-))olesia

    OdpowiedzUsuń
  7. nieee, nie jest przerażające:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Olesiu, buziaki :)* U mnie to codzienność, więc też mnie nie przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  9. Toika, ja tylko nie lubię jak mi te ptaszyska nad głową śmigają. Z odległości mogą być.

    OdpowiedzUsuń
  10. :) rozpromienione slońcem skrzydla.. i od razu lekko jakos tak..radosnie wrecz..

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmmm... lekko powiadasz? No tak, wiosną powiało :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem:DDD ale zauważyłam, że nie wszędzie nad morzem i wybieram te mniej zamewione miejsca;DDDD

    OdpowiedzUsuń