wtorek, 2 listopada 2010

Normalny dzień

Listopadowo, deszczowo, szalowo, swetrzyście i mgliście. Lubię.

Lubiłabym bardziej, gdybym nie musiała iść do pracy, tylko mogłabym otulić się kocem, postawiłabym obok kubek z herbatą ( cytryna, imbir, miód ) i czytała, czytała, czytała. Obecnie "Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję", polecam wszystkim miłośnikom podróży. Mnie zapiski z drogi, jaką odbył autor wciągnęły tak bardzo, że od dwóch nocy śnią mi się  pociągi, dworce i egzotyczne kraje. Ale najlepiej zachęci do lektury sam autor - Paul Theroux:

"Już w dzieciństwie, gdy mieszkałem niedaleko Bostonu i Maine, słysząc gwizd przejeżdżającego pociągu, prawie zawsze żałowałem, że mnie w nim nie ma. Te gwizdki to była urzekająca muzyka: pociąg jest ruchomym targowiskiem, któremu nie sposób się oprzeć, bazarem na kółkach, który porusza się w doskonałej niezależności od krajobrazu i w miarę nabieranie prędkości poprawia ci nastrój. Pociąg potrafi ukoić nawet w najokropniejszych okolicznościach - w przeciewieństwie do samolotu, w którym przerażony człowiek poci się z niepokoju, do autobusu, w którym mdli go od spalin, i samochodu, w którym cierpi katusze z powodu ciasnoty i paraliżu. Jeżeli pociąg jest duży i wygodny, nie musisz myśleć o celu podróży - wystarczy miejsce wkącie przedziału, by stać się jednym z tych, którzy nie ustają w ruchu, suną po torach i nigdy nie docierają do celu; nawet nie czują, że powinni - jak ten szczęśliwy Włoch, który przeszedł na emeryturę i dzięki darmowym biletom w ogóle nie wysiadał z pociągu. Lepiej jeździć pierwszą klasą, niż przybywać na miejsce, czyli, jak powiedział kiedyś angielski powieściopisarz Michael Frayn, parafrazując McLuhana - "to podróż jest celem". Ja wybrałem Azję i kiedy uprzytomniłem sobie, że mam do przebycia pół świata, byłem wyłącznie szczęśliwy."

Nie mogę się od tej książki oderwać. Za oknami zmieniają się krajobrazy, w pociągach zmieniają się ludzie. Kolejny raz cytując "szukałem pociągów, znalazłem pasażerów". Gorąco polecam.

A jak tylko pokaże się słońce, biorę aparat i idę w plener. Stęskniłam się za kadrowaniem.




8 komentarzy:

  1. Tak, kadrować, plenerować, zdjęciować, aparatować - fotografować! :) Proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, to podróż jest celem:)Piękne zdjęcia!
    Pozdrawiam, Greto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę bardzo, Czaro :) Obiecuję w najbliższym czasie nowe porcej fotek, mam trochę "odłożonych" z października i mam nadzieję, że pojawią się też listopadowe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarodziejko, dla mnie też zdecydowanie podróż jest celem. Uwielbiam podróżować, czuć to podniecenie i dreszcz escytacji już w momencie, kiedy zjawiam się na dworcu lub lotnisku. Później jest już tylko lepiej, ciekawiej, bardziej fascynująco.

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :)..pamiętasz?..moskiewskie lotnisko..odchodząc od stolika opowieści o przedeptanych trekkach..i nasza konstatacja: 'poodróż maaarzeń..e! w mordkę - PIERWSZA podróż marzeń!!!!..

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie, że pierwsza. W końcu najtrudniejszy pierwszy krok... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Greto jaki piekny bokeh na drugim zdjęciu! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki migoczący, prawda? Tylko patrzeć aż czymś błyśnie :)

    OdpowiedzUsuń